Która z wymienionych ról jest najtrudniejsza?
Wszystkie „role”, które Pan wymienił są ze sobą ściśle powiązane, przenikają się i uzupełniają. Zawsze staram się patrzeć na problem czy zagadnienie w jak najszerszej perspektywie. Nie można rozważać np. kwestii podatkowych w oderwaniu od całego systemu podatkowego i pozostałych gałęzi prawa.
Papierologia to słowo odmieniane we wszystkich przypadkach, czy w naszym systemie podatkowym jest jej nadal za dużo?
Niestety, niezmiennie tak, choć szczęśliwie coraz więcej spraw można załatwić online. Większym, w mojej ocenie problemem jest nakładanie na przedsiębiorców nadmiernej liczby obowiązków informacyjnych. Powstają kolejne regulacje umożliwiające organom podatkowych gromadzenie informacji na temat przedsiębiorców, rodzaju i zakresu prowadzonej przez nich działalności.
Co dzisiaj, jako doradca wykreśliłaby Pani z obowiązujących przepisów podatkowych, jako nieaktualne, niepotrzebne, zbędne 3 przykłady w tej kolejności?
Postaram się użyć dwóch przykładów, z których każdy wyczerpuje wymienione przez Pana cechy. W mojej ocenie całkowicie zbędne i niepotrzebne jest, w dobie elektronicznego przesyłania danych, wypełnianie przez przedsiębiorców podlegających wpisowi do KRS, podatkowych formularzy rejestrowych czy aktualizacyjnych. Dla przykładu – nowopowstała spółka z o.o., powinna złożyć we właściwym urzędzie skarbowym wypełniony druk NIP-8, który w zasadzie w całości jest odwzorowaniem danych wynikających z rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego. Skoro urząd skarbowy zostaje zawiadomiony przez sąd, drogą elektroniczną o powstaniu podmiotu lub zmianie jego danych, bezcelowym jest powielanie do kolejnych formularzy
informacji, które organ podatkowy posiada. Proszę spojrzeć na wzory druków – są archaiczne, nieprzystające do dzisiejszej rzeczywistości, a na dodatek w praktycznie wszystkich przypadkach podajemy bezustannie te same informacje – nazwa pełna, nazwa skrócona, adres siedziby, adres prowadzenia działalności, numery ewidencyjne NIP, REGON, dane organu rejestrowego, numer podmiotu w rejestrze przedsiębiorców KRS etc. Za kolejny proceduralny „bubel” można bez wątpienia uznać możliwość, a raczej jej brak, elektronicznej wysyłki dokumentów do organów podatkowych przez członków zarządu spółek wpisanych do KRS. Mimo, że z powszechnie dostępnych informacji (informacja odpowiadająca odpisowi aktualnemu z KRS pobrana ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości) wynika zarówno sposób reprezentacji podmiotu, jak i skład osobowy organu, który może spółkę reprezentować, aby członek zarządu miał możliwość elektronicznego przesyłania dokumentów do urzędu skarbowego, musi sam siebie do tego upoważnić. Przyzna Pan, że to absurdalne rozwiązanie… Podobnie jak uzależnianie statusu spółki jako podatnika VAT od decyzji organu podatkowego. Podmiot, który rozpoczyna działalność, a ze zwolnienia z VAT skorzystać nie może lub nie chce, zobligowany jest do zarejestrowania się jako czynny podatnik VAT. Teoretycznie, jak wynika z przepisów, powinien w tym celu wypełnić (podając po raz kolejny te same dane) formularz zgłoszeniowy VAT-R. W praktyce to dalece bardziej skomplikowane i czasochłonne. Co organ podatkowy to inna praktyka – w niektórych przypadkach urzędy skarbowe zanim zdecydują, czy dany podmiot może zostać podatnikiem VAT pyta np. o źródła jego finansowania, prosi o udostępnienie dokumentów korporacyjnych itp. Bez wątpienia tego typu procedury, przyznające kompetencje urzędom skarbowym stanowią dla przedsiębiorców bariery i to od razu na samym początku działalności. Jaki związek ma sposób finansowania działalności ze stwierdzeniem faktu, że podmiot wykonuje działalność gospodarczą podlegającą opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług i że powinien figurować w rejestrze czynnych podatników VAT, nie wiadomo. Wiadomo za to, że urzędy skarbowe chętnie z tych kompetencji korzystają, co implikuje po stronie przedsiębiorców realne problemy. Znowu warto się tu posłużyć przykładem – spółka z o.o. rozpoczynająca działalność dopełniła względem organów podatkowych wszelkich obowiązków rejestrowych i informacyjnych, a w zgłoszeniu VAT-R jako datę rozpoczęcia wykonywania czynności podlegających opodatkowaniu w VAT podała 05.05.2023 r. Oznacza to, że z taką właśnie datą powinna stać się czynnym podatnikiem VAT. Przyjmijmy, że pierwszą fakturę za wykonane usługi spółka wystawiła 15.05.2023 r., wyznaczając kontrahentowi siedmiodniowy termin płatności. Kontrahent powinien więc dokonać płatności do 22.05.2023 r. Przed wykonaniem przelewu, dochowując należytej staranności, sprawdza, czy wystawca faktury figuruje na tzw. białej liście, czyli weryfikuje jego status jako podatnika VAT, a także czy rachunek bankowy wskazany w treści faktury jest zgodny z tym widniejącym na „białej liście”. Pomimo, że dokumenty rejestrowa spółka złożyła 05.05.2023 r., na dzień 22.05.2023 r. ciągle nie figuruje w wykazie czynnych podatników VAT. Organ podatkowy ma bowiem na zarejestrowanie spółki trzydzieści dni, a wpisu dokonuje z datą wsteczną. Mając na względzie brak rejestracji wystawcy faktury jako czynnego podatnika VAT i braku możliwości weryfikacji prawidłowości wskazanego przez sprzedającego rachunku bankowego, kontrahent odmawia realizacji płatności w ustalonym terminie. Uzależnia ją od czynności urzędu skarbowego, która powinna co do zasady mieć charakter techniczny.
Przykłady tego typu rozwiązań można mnożyć.
Czy polski biznes używa mówiąc kolokwialnie arbitrażu do rozstrzygania sporów?
Niestety ciągle za mało. Jak sądzę wynika to z nieświadomości, że można „zastąpić” sąd powszechny.
Z jakimi sprawami najczęściej polscy przedsiębiorcy przychodzą do Pani, jako prawnika?
W swojej praktyce zawodowej najczęściej spotykam się ze sporami między przedsiębiorcami a organami podatkowymi i kwestiami zakresu odpowiedzialności biur rachunkowych. Przedsiębiorca powierzając prowadzenie ksiąg rachunkowych i rozliczeń podatkowych najczęściej tkwi w błędnym przekonaniu, że scedował w tym zakresie pełną odpowiedzialność na biuro rachunkowe. Tymczasem zarówno w świetle prawa podatkowego, jak i ustawy o rachunkowości, odpowiedzialność zawsze ponosi podatnik lub kierownik jednostki (zarząd). Warto o tym pamiętać wybierając biuro rachunkowe. Z mojego doświadczenia wynika niestety, że poziom obsługi, szczególnie spółek i innych podmiotów zobligowanych do prowadzenia tzw. pełnej księgowości, czyli ksiąg handlowych, pozostawia wiele do życzenia. Biuro rachunkowe może dziś założyć każdy, nie każdy zaś powinien…
Na ile Pani doświadczenie pracy w organach skarbowych pomaga dziś w prowadzeniu biznesu?
Sądzę, że każde doświadczenie nas czegoś uczy. Praca w służbie cywilnej pozwoliła mi spojrzeć na rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy. Od kiedy zaczęłam funkcjonować jako osoba zarządzająca spółkami, a potem samodzielny przedsiębiorca, cały czas odnoszę wrażenie, że jestem po „drugiej stronie barykady”. Znajomość stosowanych praktyk i procedur jest niezwykle przydatna.
Jakie pasje, poza ciężka pracą, towarzyszą Pani prezes?
Bez wątpienia praca jest moją pasją. Nie samym prawem i podatkami jednak człowiek żyje, kocham więc podróżować. Uwielbiam malarstwo, teatr… Muzyka, tak, muzyka jest też moją pasją.
Zapach z dzieciństwa, który pamiętam to?
Zapach czerwonej pomadki do ust marki Celia, której używała moja Babcia. Pamiętam też, nawet nie bardzo pamiętam okoliczności i osobę, za to doskonale zapach perfum. Po latach okazało się, że to jeden z najstarszych kompozycji zapachowych Chanel.
Czy Pani podąża za trendami w modzie czy ma swój styl?
Hołduję klasyce – zarówno w modzie, jak i wnętrzach. Mam nadzieję, że mam swój styl.
O czym marzy dziś Sylwia Ristau?
Zabrzmi pewnie banalnie, ale marzę o pokoju, spokoju i normalności. Dla ludzi, dla kraju i dla świata. Mam nadzieję na praworządność, dobrą politykę, silną gospodarkę i rządy mądrych ludzi. A całkiem prywatnie – o długim urlopie w pięknym zakątku świata.